Pogoń Oleśnica remisuje u siebie
3:3 z GKS-em Mirków
Kiedy patrzy się na takie mecze jak ten, to jednak nie trudno nie odnieść wrażenia, że Pogoń Oleśnica mogła jednak trochę bardziej się postarać. W sobotę, 13 sierpnia na własnym podwórku podejmowaliśmy GKS Mirków. Historia starć z tym klubem przemawia jednoznacznie na korzyść Pogoni. Trzeba też uwzględniać to, że graliśmy u siebie, a więc Pogoń miała już na starcie pewną przewagę. Dlatego też wynik 3:3, który zanotowaliśmy w ramach kolejnej kolejki IV ligi może być przynajmniej roczarowujący.
Przebieg spotkania
Jakby nie oceniać końcowego rezultatu, to jednak trzeba oleśniczanom oddać, iż od samego początku starali się oni wyjść na prowadzenie. GKS nie wyglądał na zespół pewny siebie. Goście cofali się na swoją połowę, grali chaotycznie w obronie i wydawało się, że podporządkują się pod dyktando gospodarzy. Wysiłki Pogoni dość szybko przyniosły efekty. Pewny, mocny, a przede wszystkim mocny strzał na bramkę rywali oddał Natan Świerczyński i zrobiło się 1:0. Goście trochę poczuli się tym podrażnieni i zaczęli podchodzić odważniej pod bramkę Polonii. Nie przynosiło to jednak efektu. Nasi zawodnicy chcieli pójść za ciosem, ale tutaj także brakowało szczęścia. Przez długie minuty nie wydarzyło się nic szczególnego, aż tu nagle sędzia wskazał na jedenastkę w polu karnym Pogoni. Była to decyzja dość kontrowersyjna, niemniej nie było od niej odwołania. Karnego pewne wykonał zawodnik GKS-u. Obie drużyny schodziły do szatni na przerwę przy rezultacie 1:1.
Drugą połowę można opisać jako usilne próbny Pogoni, by ten mecz wygrał i rozpaczliwe – acz koniec końców skutecznie – gonienie wyniku przez zawodników GKS-u. Najpierw gola na 2:1 dla gospodarzy zdobył Jakub Perlik. Nie minęła dosłownie chwila, a goście doprowadzili don remisu. I znów przy rezultacie 2:2 Pogoń postanowiła, że nie odpuści tych trzech punktów. Piłka nożna czasem bywa sprawiedliwa i też było tak w tym przypadku. Sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Trzecią bramkę dla nas zdobył Rafał Burzyński. Jednakże już w doliczonym czasie gry, a mianowicie w 94 minucie goście zdołali wyrównać.